Historia szkoły

II wojna światowa zebrała w naszej ojczyźnie tragiczne żniwo. Ogromne zniszczenia materialne, strata wielu wykształconych ludzi, fachowców, sprawiły, że gwałtownie wzrosło zapotrzebowanie na absolwentów szkół zawodowych, w tym również - energetyków. Lata 1945-1947 to czas odbudowy kraju ze zniszczeń i rekonstrukcji tego co ocalało.

Równocześnie obrany kierunek przemian gospodarczych związany był z przyspieszoną industrializacją, w której główną rolę odgrywać miał przemysł ciężki, a więc przemysł, którego rozwój nie był możliwy bez energetyki. Planowano jednocześnie elektryfikację całego terytorium kraju (do wojny znaczny procent domostw, zwłaszcza na wsi, pozostawał bez energii elektrycznej).

Ponadto konieczne było wykształcenie i przygotowanie do życia wielu zdemobilizowanych żołnierzy. Przed energetyką stanęły nowe zadania. W rodzącej się kulturze zarządzania gospodarką, na szczeblu wojewódzkim istniało Zjednoczenie Energetyczne Okręgu Krakowskiego. To właśnie tam, ludzie świadomi rodzących się potrzeb, postanowili otworzyć z dniem 1 września 1947 roku nową szkołę typu energetycznego nadając jej nazwę Gimnazjum Przemysłowe Energetyczne. Mimo niewątpliwego zapotrzebowania na taką placówkę brak było nauczycieli, budynków i środków. Dyrekcja VIII Liceum Ogólnokształcącego(obecnie V Liceum) im. Augusta Witkowskiego mieszczącego się przy ulicy Studenckiej 12, umożliwiła odbywanie nauki na parterze swojego budynku, oczywiście w godzinach popołudniowych. Warsztaty szkolne mieściły się w drugim skrzydle tegoż budynku.

Problemem wymagającym szybkiego rozwiązania był internat, ponieważ większość uczniów - to przyjęte z prawem pierwszeństwa sieroty, półsieroty i młodzież z Domów Dziecka. Internat został zlokalizowany przy ul. Dietla 58, ale nie starczyło tam miejsc dla wszystkich potrzebujących. Część uczniów umieszczono zatem w Zakładzie im. Lubomirskich w budynku przy ul. Mikołajskiej 6 i na "Leówce" przy ul. Puszkarskiej 5, oraz w bursie księdza Kuznowicza. Uczniów zaopatrzono w podręczniki szkolne, ubrania robocze oraz mundury "Służba Polsce"; otrzymali też stypendia, kartki żywnościowe i zostali ubezpieczeni w ówczesnej Ubezpieczalni Społecznej.

Kadra nauczycielska podjęła trudną pracę, cały swój czas poświęcając młodzieży i organizacji szkoły. Z wielką gorliwością i energią kierował pracami organizatorskimi pierwszy dyrektor - mgr Henryk Broniatowski. Już w czasie organizowania szkoły myśleliśmy o nadaniu jej imienia. Z inicjatywy dyrekcji i grona nauczycielskiego patronem został wybrany Tadeusz Kościuszko. Uważaliśmy, że nasza szkoła jest do tego szczególnie uprawniona. Budynek znajduje się bowiem w pobliżu miejsc historycznie związanych z jego działalnością, to znaczy tzw. Baszty Kościuszki kościoła oo. Kapucynów, gdzie dokonano poświęcenia szabli, którą na rynku krakowskim złożył przysięgę. Postawa Tadeusza Kościuszki jest wzorem patriotyzmu dla każdego Polaka, dlatego też jego postać i życie służy przykładem w pracy dydaktycznej i wychowawczej. W 1948 roku młodzież ufundowała portret Tadeusz Kościuszki, zawieszony uroczyście 23 marca w pokoju nauczycielskim. Wizerunek Patrona znalazł się także na ufundowanym przez pierwszych absolwentów sztandarze szkoły. Zaczęto organizować wycieczki do miejsc związanych z jego działalnością, młodzież składała ślubowanie na Wawelu u stóp jego pomnika i brała udział w uroczystościach organizowanych przez towarzystwa jego imienia.

Pierwsze lata istnienia szkoły to okres scentralizowanego zarządzania. W zakresie szkolenia zawodowego szkoła podlegała Wydziałowi Szkolenia w Centralnym Zarządzie Energetyki. Nadzór pedagogiczny sprawował Centralny Urząd Szkolenia zawodowego i dlatego podjęcie decyzji w wielu, nawet drobnych sprawach, wiązało się z wizytą w Warszawie, nawet u ministra. Przykładem niech będzie wyjazd delegacji pierwszych absolwentów Technikum Energetycznego w składzie: Władysław Duda, Czesław Idec, Władysław Majczak, w 1952 roku w sprawie zatwierdzenia tekstu napisów na sztandarze szkoły. Uczestnicy spotkania z ministrem wspominają je z przyjemnością-minister miał czas na rozmowę i mimo sugestii departamentu, który badał sprawę, nie zmienił nic w proponowanym tekście.